_Pierniczki1Jak co roku w połowie listopada nadchodzi czas na pieczenie pierniczków. Dlaczego tak wcześnie? Dlatego, że są to pierniczki które lubią i muszą poleżakować i dojrzeć do świąt.
Upieczone zbyt późno, np. w połowie grudnia, owszem będą smaczne… ale smaczniejsze będą pod koniec stycznia. Dlatego warto zabrać się za nie teraz – najpóźniej do końca listopada – aby do świąt nabrały tego „czegoś” dzięki czemu są tak wyjątkowe.

Pierniczki choinkowe to jedna z rzeczy bez których w naszym domu po prostu nie ma świąt. Święta w naszym domu to pierniczki wiszące na choince wyjadane ukradkiem przez dzieci. Zaraz po upieczeniu są twarde i chrupiące, przypominają kruche ciasteczka, lecz wyróżnia je wspaniały zapach miodu i korzennych przypraw.

Za moim oknem kuchennym pada deszcz, wiatr smaga drzewa, chyłkiem przemykają ludzie, a u mnie pachną wyśmienicie pierniczki – które właśnie wyjęłam z piekarnika.

 Zapach rozchodzi się na cały dom…i tak naprawdę nie obraziłabym się gdyby mąż wracając z pracy przytargał pachnącą choinkę.

Piekę je od lat…12? 15? Już nawet nie pamiętam.Początkowo korzystałam z przepisu pana Pazio, jednak przez lata go modyfikowałam, zmieniałam i doszłam do tego przepisu z którego korzystam już parę lat. Jest to przepis 3 dniowy – ja jednak zwykle rozciągam go na 5 dni. Jestem osobą która owszem lubi rzucić się w wir garów, ale nie za cenę zabaw z dziećmi czy leniwej godzinki przy internecie. Dlatego przez 2 dni przygotowuję ciasto – na spokojnie, leniwie, nie zaniedbując dzieci i domu. Piekę partiami przez 3 dni – tak aby się nie przemęczyć ;) Oczywiście można zrobić całość jednego dnia – ale ja zwykle na to nie mam ochoty – wolę powoli delektować się wypiekiem pierniczków i słuchać niecierpliwego potupywania dzieci i męża „no kiedy skończysz piec?” „mogę już spróbować?” :)

Pierniczki choinkowe

Dzień 1

  • 1/2 kg cukru
  • 1/2 litra miodu (zawsze używam albo lipowego albo spadziowego w ostateczności wielokwiatowego)
  • 1 i 1/2 kostki margaryny
  • 1 paczka cynamonu
  • 1 łyżeczka gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki imbiru
  • 1 łyżeczka zmielonego pieprzu
  • parę kulek ziela angielskiego

W dużym garnku stopić powoli cukier (ciągle mieszając) na złocisty karmel. Następnie dodawać powoli pół litra miodu. Gotować to ciągle mieszając na bardzo małym ogniu. Następnie dodać margarynę i wszystkie przyprawy korzenne. Pogotować chwilę na małym ogniu ciągle mieszając. I na tym zakończyliśmy pierwszy dzień przygotowań.

Dzień 2

Drugiego dnia przygotowujemy ciasto. Cała słodkość którą przygotowaliśmy dnia poprzedniego przekładamy do glinianej makutry. Wyjmujemy ziarnka ziela angielskiego. Chwilę ucierać żeby sprawdzić czy nie zrobiły nam się jakieś grudki.

  • 1 i 1/2 kg mąki
  • 2 żółtka
  • 6 łyżek wody
  • 4 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej

Dodać do piernikowej masy jajka, sodę, wodę i trochę mąki. Ucierać i dodawać mąkę. W pewnym momencie dojdziemy do etapu, że nie da się już ucierać. przekładamy masę na stolnicę i dalej wyrabiamy ręcznie dodając po trochę mąki.

_Pierniczki2Dobrze wyrobione ciasto ma być lekko twarde, gładkie i odrobinę lśniące, o takie:

_Pierniczki3Przekładamy gotowe ciasto do miski, przykrywamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki. dzień drugi przygotowań jest już zakończony.

Dzień 3 i kolejne (jeśli ktoś nie lubi się przemęczać tak jak ja)

Godzinę przed przystąpieniem do pieczenia wyjmujemy ciasto z lodówki aby się ogrzało. Po godzinie przystępujemy do wycinania pierniczków i pieczenia. Pieką się w tempie ekspresowym – około 5-8 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni – więc naprawdę trzeba się mocno uwijać żeby nadążyć z wycinaniem nim wyjmiemy blachę z już upieczonymi. Ja robię je na 2 blachy, więc jakoś ogarniam wycinanie, układanie na blachach i pieczenie, zdejmowanie z blach, ale robię sobie co 8 blach 15 minutowe przestoje w pieczeniu, żeby wyciąć większą ilość pierniczków i potem tylko układać, piec, zdejmować i tak w kółko.

Kładę je na suchą blachę i zdejmuję gorące packą do przewracania kotletów. Gorące pierniczki są miękkie a stygnąc twardnieją. Kładę je na blatach kuchennych aby przestygły. Przestudzone przekładam do metalowych puszek i szczelnie zamykam – tam w spokoju dojrzewają do świąt. Pierniczki po otwarciu puszek są twarde i chrupiące, jeśli ktoś takich nie lubi, wystarczy otworzyć puszkę i dać im parę godzin poodychać. My uwielbiamy takie chrupiące. Można je udekorować lukrem, ale ja tego nie robię. Mają tak niepowtarzalny miodowo-korzenny smak i aromat, lekko szczypią w język dzięki dodatkowi pieprzu i imbiru, że szkoda mi ich psuć lukrem. Raz polukrowałam..i więcej tego błędu nie popełnię. Do lukrowania nadają się zwykłe pierniczki do których dodajemy kakao – im nic nie zaszkodzi ;)

Gotowe ciasto na pierniczki można trzymać w lodówce do tygodnia. Więc po wyrobieniu ciasta mamy tydzień na pieczenie. Można sobie to rozłożyć na 2-3 dni jak ja, można na więcej dni. Można na początku tygodnia przygotować ciasto a w sobotę od rana rzucić się z dziećmi w wir pieczenia. Jeśli chcemy powiesić część pierniczków na choince (polecam, pachnie obłędnie w całym domu, no i podsłuchiwanie z sypialni, jak dzieci o poranku skradają się na palcach i podjadają pierniczki z choinki – bezcenne!) pamiętajcie aby zrobić w nich dziurki na sznureczki przed włożeniem do piekarnika.

Smacznego!

_Pierniczki4 _Pierniczki5

Przepis bierze udział w akcji Świąteczne słodkości.